Kirdzik
Ograniczenia cięć

"Celowa obstrukcja" ze strony RDLP?

Dodano: 02.02.2024

W wywiadzie na łamach Gazety Wyborczej Mikołaj Dorożała mówił na temat składu Państwowej Rady Ochrony Przyrody i przyczyn niezadowolenia zuli.

 

Wiceminister Klimatu i Środowiska formuje zespół mający z ramienia Ministerstwa pracować nad określeniem kolejnych ograniczeń, co w konsekwencji ma zrealizować plan objęcia ochroną 20 proc. lasów w kraju.

 

-Zaprosił do niego Piotra Kluba z fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, Pawła Pawlaczyka z Klubu Przyrodników, prof. Krzysztofa Świerkosza z Uniwersytetu Wrocławskiego, Adama Bohdana z fundacji Dzika Polska, Pawła Herbuta z Klubu Kniejołaza, Jerzego Fijasa, zastępcę dyrektora generalnego Lasów Państwowych, Wiesława Krzewinę, leśnika z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, i Przemysława Gumułkę z organizacji Niech Żyją!. Skład nie jest jeszcze ostateczny.

 

W odpowiedzi na sugestię, że obywatelskie ruchy leśne są niedoreprezentowane w powyższym składzie, Dorożała odpowiedział:

 

– Nie zgadzam się, bo zaproszono do współpracy m.in. fundację Psubraty czy fundację Niech Żyją!. Zadbamy o to, aby organizacje społeczne były dobrze reprezentowane. Powtarzam: dla nas jest bardzo ważne, by decyzje dotyczące objęcia ochroną 20 proc. lasów w Polsce były podejmowane w konsultacji ze społeczeństwem. Powstanie zespołu to dopiero pierwszy krok. W marcu chcemy zwołać ogólnopolską naradę o lasach, na którą zaprosimy wszystkich, którzy są zainteresowani lasami, w tym przyrodników, leśników, organizacje społeczne, przedstawicieli przemysłu drzewnego i zakładów usług leśnych.


Zamierzamy też powołać kolejne ciało konsultacyjne – nową Państwową Radę Ochrony Przyrody, w skład której wejdzie 40 naukowców przyrodników. Dialog jest dla nas najważniejszy. Skończył się czas podejmowania decyzji w zaciszu ministerialnych gabinetów.

 

Robert Jursa, autor wywiadu, wspomniał o zulowcach i drzewiarzach, którzy prostestowali przeciwko ograniczeniom w Ustrzykach Dolnych.

 

Tego samego dnia spotkałem się z przedstawicielami ZUL oraz przedsiębiorców leśnych w siedzibie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Niestety, RDLP – choć minęły już dwa tygodnie od ogłoszenia naszej listy wydzieleń leśnych z wyłączonym bądź ograniczonym pozyskaniem drewna – nie zrobiła nic, by przekazać leśniczym pracującym w Puszczy Karpackiej czytelne dyspozycje, co mogą, a czego nie mogą robić w wydzieleniach objętych ograniczeniami w prowadzeniu gospodarki leśnej. To powoduje chaos i niepokój również wśród leśnych przedsiębiorców. Wiemy to od samych leśników – skomentował Mikołaj Dorożała.

 

Jego zdaniem "chaos i niepokój" mogą być wprowadzane celowo.

 

W naszej ocenie to celowa obstrukcja, rodzaj politycznego sabotażu, za który odpowiedzialna jest niedawno odwołana dyrekcja generalna LP, która w RDLP Krosno wciąż zachowuje wpływy. Chodzi o to, by utrudniać nam prace, a jednocześnie siać ferment, który skutkuje takimi sytuacjami jak ten protest w Ustrzykach Dolnych. Dlatego pilnie potrzebne są zmiany personalne w regionalnych dyrekcjach LP. Chodzi o to, by na ich czele stanęli ludzie, którzy będą realizowali tę nową wizję lasów, z którą wygraliśmy wybory – mówił. 

 

Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, do RDLP w Krośnie pismo w sprawie ograniczeń wpłynęło drogą służbową 9 stycznia o godzinie 11:28, tego samego dnia o godzinie 12:45 dyspozycje zostały przesłane do nadleśnictw.

 

Dorożała wspomniał też o długofalowym planie rozwiązania przyszłych problemów z ograniczeniami: 

 

Wśród planowanych przez nas rozwiązań systemowych jest powołanie w każdej RDLP specjalnych koordynatorów, odpowiadających za kontakt z ZUL i przedsiębiorcami. We wszystkich nadleśnictwach, gdzie wstrzymaliśmy albo ograniczyliśmy wycinki, trzeba pilnie aneksować plany urządzenia lasów, by przedsiębiorcy leśni nie pozostawali bez pracy. Czasem wystarczy nieznacznie przesunąć prace leśne, by problem rozwiązać. Jeśli będzie się to wiązało z kosztami dla ZUL, to znajdą się pieniądze na rekompensaty. Fundusz Leśny to jedno z potencjalnych źródeł finansowania.


Należy podkreślić jednak, że nie jest to powszechny problem, np. w nadleśnictwie Stuposiany jest tylko jeden przedsiębiorca, który musiał całkowicie zatrzymać prace. Nie zostawimy go bez pomocy.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

Opracowanie: redakcja

Komentarze (0)
Zaloguj się lub zarejestruj, aby dodać komentarz.

Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.

© 2014 firmylesne.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone
Projekt i realizacja: DIFFERENCE