Analiza stawek w poszczególnych czynnościach wykazała, że zulowcy stosowali stawki wyższe niż wycena nadleśnictwa w przypadku cięć zupełnych i złożonych, za to stawki zuli były niższe od wyceny w przypadku trzebieży i cięć przygodnych.
– To co zdarzyło się na ostatnich przetargach jest chore – mówił Waldemar Spychalski z SPL.
Jak mówił, sytuacja była taka: nadleśnictwa wyceniły prace wg nich rzetelnie, nawet, jeśli nie uwzględniły inflacji. A potem były przetargi i w skali kraju LP zaoszczędziły 360 mln zł, bo przedsiębiorcy zaoferowały ceny niższe od wyceny.
Wojciech Wójtowicz, prezes Polskiego Związku Pracodawców Leśnych, zwracał uwagę na koszty, jakie przedsiębiorca ponosi podczas zatrudniania pracowników: urlopy, zwolnienia lekarskie itp.
Poruszył temat płacenia pracownikom pod stołem, w kopercie. Czyli sytuacji, gdy pracownik pracuje na czarno, lub w części na czarno – ma minimalne wynagrodzenie, a resztę otrzymuje w kopercie. Wójtowicz przypominał, że takie pieniądze dla przedsiębiorcy są opodatkowane, bo niewykazane koszty nie obniżają wyniku finansowego, od którego płaci się podatek.
Sytuację przedsiębiorców leśnych porównał do sytuacji zawodników w serialu Sqiud Game, gdzie reguły gry nie są do końca znane, ujawniane są w ostatniej chwili, a nawet zmieniane w czasie gry.
Teresa Domżalska z Państwowej Inspekcji Pracy analizowała mapę wypadków w lasach prowadzoną przez portal Firmylesne.pl. Chwaliła ją jako źródło informacji o wypadkach, pozwalające dokonywać analiz.
Wskazywała, że drwal spotyka się z większą liczbą zagrożeń w czasie pracy niż górnik. Wśród kontrolowanych zuli ludzie pracujący w lesie są w 80 proc. zatrudnieni na umowy o pracę. Reszta to firmy jednoosobowe lub osoby na umowach cywilnoprawnych.
Projekt rozporządzenia o bhp w lesie, który pojawił się ok. dwa lata temu i został bardzo krytycznie przyjęty przez branżę (pisaliśmy w Gazecie Leśnej o nim bardzo krytycznie) Domżalska oceniała jako bubel.
Domżalska apelowała o to, by wyrabiać opał dłuższy, np. 2 m.
Inspektor mówiła, że koordynatorem prac powinien być pracownik nadleśnictwa. Bo pracownicy zula na tej funkcji to fikcja – pracownik zajmuje się swoją pracą, a nie koordynacją.
W dyskusji poruszano temat kontroli zuli, jakie właśnie ruszyły w nadleśnictwach. Pisaliśmy o tym tu: Lasy skontrolują zule