wbleasing
fpkjg
Slide
Slide
Slide
stihl-jesien2024-AkuGratis-1150x600-01

Zaniżone stawki godzinowe

Autor: Łukasz Bąk

Krajowa Izba Odwoławcza oddaliła odwołanie w sprawie zaniżonego kosztorysu, uznając, że tańszy wykonawca zrobi wiele sam i jest pracowity oraz sprawny.

Po tegorocznych potyczkach przetargowych odnoszę wrażenie, że kosztorys ofertowy jest słabym narzędziem do rywalizacji o zamówienia na salach rozpraw odwoławczych. Oczywiście kosztorys jest wciąż podstawowym źródłem informacji na temat oferty i ma kluczowe znaczenie dla końcowego rozstrzygnięcia przetargu. Dotyczy to jednak niestety ceny całkowitej. Stawki jednostkowe, a bywa przecież, że jest ich nawet kilkadziesiąt, nie specjalnie pomagają w selekcjonowaniu wykonawców jeszcze podczas przetargu, raczej pozostają narzędziem do rozliczeń i fakturowania już na etapie wykonywania umowy.

Bezzębny zapis

Zamawiający, ku mojemu zdziwieniu, zachowują bardzo dużą tolerancję wobec kształtowania takich stawek. Jest tak, pomimo że specyfikacja w usługach leśnych wymaga, aby każda cena jednostkowa pokrywała wszystkie niezbędne wydatki na realizację danej pracy. Ten zapis funkcjonuje w standardowej dokumentacji od wielu lat, jest jednak bezzębny. Ubolewam nad tym, ponieważ uważam, że właściwa analiza stawek mogłaby przysłużyć się uzdrowieniu konkurencji, nawet przy zachowaniu takich jak teraz, wątłych i mało wymagających warunków udziału w postępowaniu.

Gdyby dokładnie przyglądać się kosztorysom, moglibyśmy przysłużyć się eliminacji niektórych, patologicznych zjawisk na rynku. Z tym przyglądaniem się jest jednak pewien problem, w tym także po stronie Krajowej Izby Odwoławczej. Dosadnie rzecz ujmując trzeba powiedzieć, że trudno jest wygrać sprawę odwoławczą zarzucając konkurencji niedoszacowanie w odniesieniu do wybranych cen. Odnoszę wrażenie, że Izba jest gotowa akceptować wątpliwe wyceny pojedynczych czynności, zapewne zakładając, że wynikają ze swobody ofertowania i organizowania własnej pracy przez zakład usług leśnych. Może Izba także zakłada, że skoro stawki akceptuje zamawiający i wierzy, że są wystarczająco miarodajne, niech bierze na siebie ryzyko ewentualnych problemów z realizacją zamówienia.

Jednym z podstawowych mierników prawidłowości wyceny powinien być minimalny, ustawowy koszt zatrudnienia. Tam, gdzie zaproponowana stawka nie wystarcza na pokrycie płacy minimalnej, kosztorys powinien podlegać wnikliwej analizie. Zamawiający powinien sobie i wykonawcy zadać pytanie, czy da się wykonać zadania za zaoferowane pieniądze, a jeżeli tak, kto miałby je zrealizować i ile temu komuś trzeba będzie zapłacić.

Jeżeli takiego pytania nie zada i problem zignoruje, skutkiem może być po prostu dumping cenowy usług leśnych. Swego rodzaju wstępnym testem w takim zakresie jest analiza czynności z kosztorysu rozliczanych stawkami godzinowymi. Właśnie w odniesieniu do nich dobrze widać już na pierwszy rzut oka, czy cena za ich wykonanie jest dostatecznie wysoka. Co się tyczy innych cen, zawsze w grę wchodzi ustalenie dodatkowych wydatków, wydajności sprzętu, kosztów utrzymania, czasu wykonania jednostki miary (szt., ha,) itp. Przy stawkach godzinowych tych problemów nie ma, sprawa jest nieco prostsza. Wytrychem powszechnie stosowanym przez wykonawców zmuszonych do złożenia wyjaśnień jest jednak twierdzenie, że określone prace wykonają osobiście, co oznacza, że nie muszą sami sobie płacić minimalnej pensji godzinowej.

Zgoda, takie założenie jest oczywiście możliwe, pod warunkiem, że spornych godzin nie ma zbyt wiele. Na pewno właściciele zakładów bywają w lesie i włączają się w roboty terenowe, chociaż zakładam, że dotyczy to raczej mniejszych firm. Należałoby zatem z odrobiną krytycyzmu podchodzić do takich wyjaśnień. Trudno jednak taki krytycyzm wymusić na nadleśnictwach oraz Izbie Odwoławczej.

Zaniżony kosztorys

W jednej ze spraw w KIO zakwestionowałem kosztorysy w dwóch pakietach obejmujące łącznie ponad cztery i pół tysiąca godzin prac rozliczanych wedle stawki godzinowej. Stawki były niższe niż minimalna pensja, a niektóre z nich o wiele niższe. Obydwie oferty złożył indywidualny przedsiębiorca, bez wsparcia konsorcjantów i nie zadeklarował w niej zamiaru korzystania z podwykonawców.

W zasobach kadrowych oferent musiał wykazać siebie jako operatora, a zatem, przynajmniej na poziomie deklaracji, zakładał swoje zaangażowanie w pozyskanie. Przed wyborem oferty wykonawca wyjaśniał, że prace godzinowe zrobi sam. Nie miał faktycznie innych argumentów. Wraz z klientem podzieliliśmy całkowitą liczbę godzin na liczbę wszystkich dni w roku i średnia sięgała kilkunastu godzin na dobę, nawet w święta. Dlatego zarzuciliśmy, że wyjaśnienia są nieprzekonujące, a oferta oparta na nieuczciwych założeniach. Stwierdziliśmy, że nie ma fizycznych możliwości samodzielnego wykonania, tym bardziej przy zaangażowaniu właściciela w pozyskanie oraz jego zadania związane z organizowaniem i prowadzeniem firmy.

To jedynie fragment artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze GAZETY LEŚNEJ. Cykl Okiem Adwokata oraz wiele innych ciekawych branżowych tekstów znajdziecie co miesiąc w papierowym lub cyfrowym wydaniu największego czasopisma leśnego w kraju – zachęcamy do prenumerowania!

Zapisz się do Newslettera

Najnowsze artykuły

MAPA WYPADKÓW W LESIE

mapa z buttonem