
Strona główna » Artykuły » Aktualności » Wygrana zula w sądzie
Autor: Łukasz Bąk
Sąd przyznał rację zulowi w sporze z nadleśnictwem o zwrot wpłaconego wadium.
Ten artykuł powstał na prośbę jednego z naszych czytelników, który zwrócił się do redakcji z propozycją opisania jego sprawy sądowej dotyczącej rozliczenia wadium. Ponieważ temat wydał mi się ciekawy i zakończył się w sądzie, moim zdaniem nawet nieco zaskakującym, choć niepozbawionym sensu rezultatem, poprosiłem o przekazanie kilku dokumentów i spieszę zrelacjonować przebieg sporu.
Otóż czytelnik ubiegał się o jeden z pakietów w nadleśnictwie, podobnie zresztą jak o pakiety w innych nadleśnictwach ubiegają się bodaj wszyscy prenumeratorzy Gazety Leśnej (wyjątkiem jestem chyba tylko ja sam). Skuteczne złożenie oferty wymagało wpłacenia wadium, chodziło o kwotę 11 000 złotych. Dokumentacja, którą wykonawca przekazał nadleśnictwu wraz z ofertą, to standardowo JEDZ oraz dodatkowe załączniki. Okazała się niekompletna. Sama oferta była przy tym jedyną w postępowaniu, która zdołała zmieścić się w szacunkach nadleśnictwa.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami zamawiający musiał wezwać oferenta do uzupełnienia braków. Chodziło o to, aby złożyć poprawiony JEDZ, w którym pojawią się wymagane, a wcześniej brakujące informacje. Trzeba było podać wysokość posiadanych środków finansowych lub zdolności kredytowej, opisać wymagane doświadczenie, wykazać osoby, których dysponowania wymagał zamawiający oraz zestaw wymaganych urządzeń. Jak widać, zakres brakujących danych był dość szeroki.
W odpowiedzi na wezwanie wykonawca dostarczył kolejną wersję JEDZ. Pojawiły się w nim nowe informacje, z tym zastrzeżeniem, że zamiast wykazania posiadania środków w kwocie 74 000, wykonawca zadeklarował zdolność finansową na sumę 47 000 zł. W JEDZ wciąż brakowało także detali o kwalifikacjach zawodowych i uprawnieniach pracowników. Zamawiający zarzucił również brak szczegółowych danych o zadeklarowanych urządzeniach, uniemożliwiający mu sprawdzenie, czy spełniają parametry techniczne wskazane w SWZ. Trzeba jednak dodać, że te parametry nie były jakoś specjalnie, szczegółowo sprecyzowane w specyfikacji.
Zamawiający, w efekcie wymienionych usterek w formularzu, odrzucił ofertę i unieważnił postępowanie, kolejne oferty były zbyt drogie. Wykonawca nie zdecydował się na wniesienie odwołania do KIO, nie zakwestionował w ten sposób wykluczenia go z przetargu. Od początku jednak nalegał na zwrot wpłaconego wadium. Czytelnik kierował do zamawiającego wezwania twierdząc, że nie było podstaw do zatrzymania depozytu, ale nadleśnictwo pozostało niewzruszone. W takich wypadkach jedyną możliwością jest pozew sądowy, bowiem to sąd, a nie KIO rozstrzyga o zatrzymaniu lub zwróceniu wadium. Wykonawca zdecydował się wszcząć proces.
W piśmie do sądu oferent argumentował, że odrzucenie oferty zasadniczo skutkuje zwrotem wadium. Jego zatrzymanie należy traktować w kategoriach wyjątku, a nie reguły. Prawnik reprezentujący wykonawcę zarzucił zamawiającemu zaniedbanie sprawdzenia, czy działanie wykonawcy rzeczywiście było zawinione i czy celem wykonawcy było uniemożliwienie wyboru jego oferty oraz zmuszenie do wyboru innej oferty.
W pozwie wskazano, że zgodnie z uzasadnieniem projektu ustawy prawo zamówień publicznych oraz wyrokami Sądu Najwyższego, zatrzymanie wadium miało służyć przeciwdziałaniu nieuczciwym porozumieniom oraz miało dotyczyć umyślnych i celowych zaniedbań. Z takim zaniedbaniem, jak wykazywał czytelnik, nie mieliśmy do czynienia. Zgodnie z tymi argumentami, nie każdy przypadek odrzucenia oferty musi oznaczać zatrzymanie wadium. Muszę przyznać, że gdybym widział te dokumenty przed wyrokiem, oceniłbym szanse wykonawcy na umiarkowane. Wychodzę bowiem z założenia, że bardzo trudno jest weryfikować intencje zula, który składa niekompletne oświadczenia. W zasadzie, to my nigdy do ońca nie wiemy i rzadko kiedy możemy się dowiedzieć, czy robi to świadomie, czy też przez nieuwagę.
Oczekiwanie od zamawiającego, aby wykazywał celowe działania wykonawcy i dzięki temu mógł zatrzymać wadium jest w moim przekonaniu dość wymagające. Moja ocena okazuje się jednak mylna w świetle dwóch wyroków zapadłych w sprawie, może dlatego, że wykonawca miał okazję składać zeznania i dokładnie opowiedzieć sądowi własną wersję zdarzeń. Zarówno sąd rejonowy, jak i sąd okręgowy przyjęły w całości argumentację czytelnika. Orzeczenie pierwszego z sądów sprowadzało się w istocie do tego, że zatrzymanie wadium uznano za niezgodne z przepisami ustawy p.z.p.
Od tego orzeczenia odwołało się nadleśnictwo, które próbowało przekonywać, że wadium po prostu podlega zatrzymaniu w sytuacji złożenia niekompletnych dokumentów, a z taką sytuacją mieliśmy tu do czynienia.
To jedynie fragment artykułu z cyklu Okiem Adwokata, który ukazał się w najnowszym numerze GAZETY LEŚNEJ. Zaprenumeruj największe czasopismo branżowe w kraju, by regularnie otrzymywać informacje o pracy w lesie prosto do domu!
© Lasmedia 2024