

















Strona główna » Fashion » Wszystkie winy Mikołaja Dorożały
Autor: Michał Procner
Uczestnicy sporu o moratorium na pozyskanie w lasach atakują ministra Dorożałę podczas obrad Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
– Gdyby nie pana działanie, tej komisji by nie było – mówiła posłanka Magdalena Filiks.
Nie były to jedyne negatywne słowa skierowane w stronę wiceministra klimatu i środowiska, a wręcz przeciwnie: wydaje się, że niemal wszystkie strony sporu o moratorium z 8 stycznia 2024 roku są już mu przeciwne. Jedni mówią, że decyzję należy odwołać, inni zaś, że Ministerstwo cofa się na drodze do lepszej ochrony lasów.
Komisja zebrała się 24 lipca 2025 roku na wniosek grupy posłów należących do PiS oraz Konfederacji pod przewodnictwem posła Pawła Sałka. Dotyczyła głównie sytuacji w Regionalnych Dyrekcjach Lasów Państwowych w Krośnie i Białymstoku, gdzie moratorium wprowadziło największe zmiany w pozyskaniu.
Jak mówił na początku zebrania poseł Sałek, moratorium zostało wprowadzone bezprawnie i spowodowało duże straty. Złamało zapisy Ustawy o lasach i Ochronie przyrody, postanowienia Natury 2000, zasad urządzania lasu.
Jak podawał Sałek, straty z tytułu pozostawionego w lesie martwego drewna wynoszą już 86 milionów złotych, a niepozyskane drewno w jednym tylko nadleśnictwie sięga wartości 50 milionów złotych. Z pozyskania wyłączono blisko 100 000 hektarów lasów.
Zdaniem posła Sałka, konsultacje społeczne – które poszły „nie po myśli Ministerstwa” – zwyczajnie zignorowano. Ministerstwo unika odpowiedzi na pytania dotyczące konsekwencji finansowych moratorium, w tym wartości utraconego podatku VAT w budżecie Państwa.
Czytaj: 90 proc. sprzeciwu wobec ograniczeń cięć w konsultacjach społecznych
Nie ma też informacji o wartości wstrzymanych inwestycji na terenach moratorium, wysokości kosztów poniesionych przez jednostki organizacyjne LP na zapewnienie bezpieczeństwa i utrzymanie stanu sanitarnego lasów, wartości umów z zulami na rok 2023 i 2024, czy wartości odszkodowań wypłaconych przez LP za wypowiedzenie umów lub zmniejszenie ich zakresu.
Co więcej, poseł Sałek twierdzi, że materiały przygotowane przez MKiŚ manipulują danymi i „zamazują niewygodne informacje”.
Dalej mówca wskazywał, że zgodnie z informacją ministra klimatu i środowiska i Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych dotyczącej wpływu moratorium na przemysł drzewny i tartaczny, moratorium w RDLP w Krośnie i Białymstoku nie spowodowało strat. Zmniejszenie pozyskania zostało częściowo skompensowane na terenie całej RDLP Białystok przez większe w stosunku do planu pozyskanie w innych nadleśnictwach.
Z tego wynika – mówił Sałek – że zgodnie z poleceniem mnistry dla dyrektora generalnego z 23 stycznia 2024 roku, jak drewno miało być, to się znalazło, ale nie zgodnie z PUL, tylko gdzieś indziej, de facto burząc porządek prac leśnych.
W informacji podanej przez MKiŚ podano, że spadek pozyskania odnotowuje się na terenie całego kraju, nie tylko z powodu moratorium. Przestawiono to w poniższej tabeli:
Poseł Sałek cytował fragment informacji ze strony MKiŚ odnoszący się do powyższych danych: „Zmiany pozyskania drewna na poziomie całego kraju, będące wynikiem wprowadzenia moratorium, należy uznać za marginalne. W skali analizowanych RDLP w Krośnie i Białymstoku, w których wpływ ten był największy, również są one relatywnie niewielkie”.
I dalej:
„Należy podkreślić, że w roku 2025 minister MKiŚ we współpracy z LP przy udziale RDOŚ podjęła działania na rzecz ograniczenia potencjalnie negatywnych skutków wprowadzenia moratorium” – czyli jednak wpływ na pozyskanie jest – zauważył Paweł Sałek.
W odpowiedzi na argumenty i pytania Pawła Sałka, minister Dorożała przestawił swoją prezentację.
Zaczął od zaznaczenia, że w ostatnich latach zdarzały się sytuacje, w których nie pozyskiwano znacznie większych ilości drewna w stosunku do planu, niż w wyniku moratorium. Podał przykłady roczników 2018 i 2020, kiedy pozyskanie było mniejsze odpowiednio o 1,2 miliona m sześć. i 2 miliony m sześć. Dla porównania, w 2024 roku pozyskano o 400 tys. m sześć mniej niż planowano – a nie wszystko to wynikało z moratorium.
Dalej Dorożała zauważył, że pozyskanie jest mniejsze od planowanego w całym kraju niezależnie od moratorium. Tendencja spadkowa w RDLP w Białymstoku wynosi niewiele ponad 12 proc. w nadleśnictwach „moratoryjnych” i 7,5 proc. tam, gdzie moratorium nie ma. Z prostej kalkulacji wynika, że pozyskanie średnio spadło w obszarach objętych moratorium o 3,3 proc. na tle ogólnego spadku pozyskania w RDLP. W skali kraju to 0,2 proc. drewna mniej.
Podobnie sytuacja wygląda w RDLP w Krośnie – tu średni spadek pozyskania wynosi 2,3 proc., a w nadleśnictwach „moratoryjnych” – 9,5 proc. . W skali kraju to 0,8 proc. drewna mniej.
– Jaki to może mieć skutek globalny, czy nawet regionalny dla prowadzenia gospodarki leśnej przez Lasy Państwowe? – mówił Dorożała.
Minister zwrócił też uwagę na kwestię koniunktury na rynku drewna. W roku 2024 ceny drewna wróciły po ogromnym skoku z lat 2021 – 2022 do poziomu z 2020 roku. Spadły o 14 procent, co przekłada się na około 1,4 miliarda przychodów mniej dla Lasów Państwowych.
Mimo zmniejszenia podaży drewna w roku 2024 nastąpił spadek średniej ceny drewna o 14 proc. – mówił Dorożała. Spadek cen surowca tartacznego liściastego wyniósł blisko 19 proc.
– Ten tartaczny surowiec liściasty się bardzo często pojawia w różnych analizach, dyskusjach… 19 proc. Szanowni Państwo. Zestawianie teraz tego problemu jaki mieliście wtedy jako rząd, w latach 2021 -2023, potężnych cen drewna, ogromnej presji przemysłu drzewnego na Lasy Państwowe… Próba obrócenia tego w drugą stronę, gdzie my mówimy o spadku cen drewna, kiedy mówimy o rzeczywistym wpływie tego moratorium na regiony, czy na poziom ogólnopolski, to to właśnie (analizy grupy posłów PiS i Konfederacji – przyp. ) jest próba zaciemnienia sytuacji i rzeczywistości – mówił minister klimatu i środowiska – To właśnie spadek cen drewna ma dominujący wpływ na wynik finansowy LP.
Tymczasem, jak podawał Dorożała, dodatni wynik finansowy Lasów Państwowych miał związek między innymi z ograniczaniem kosztów zarządu. W latach 2022 – 2023 nastąpił skokowy wzrost kosztów ogólnego zarządu LP, który był o wiele wyższy niż wskaźnik inflacji.
– Co jest lepsze, rozdmuchanie wydatków i pokazywanie strat, czy szukanie oszczędności, przez dobre audyty i zarządzanie majątkiem w tych dwóch dyrekcjach, żeby te koszty optymalizować? – pytał retorycznie minister.
W dalszej części wystąpienia ministra Dorożały mowa była o korekcie moratorium. Wywołało to u zebranych spore emocje.
– My nie mieliśmy kompoletnych danych, musiał minąć rok, musiały te dane wpłynąć dopiero. W Nadleśnictwie Płaska moratorium zmniejszy się na przykład o 40 proc., w RDLP Białystok będzie o 49 proc. mniejsza strefa niebieska, w RDLP Krosno w strefie czerwonej mniej o 1 proc. W sumie powierzchnia do wyłączenia z moratorium to około 1/3 całości. To efekt Ogólnopolskiej Narady o Lasach i długich analiz przeprowadzonych przez MKiŚ – mówił Dorożała.
Kończąc wypowiedź, minister zwrócił uwagę, że polskie lasy dotykają problemy znacznie ważniejsze niż moratorium, jak na przykład rozpadające się drzewostany.
Czytaj: Zmiany klimatu, co robić? Profesor Socha odpowiada
– Powinniśmy zrobić komisję o tym, że nam się drzewostany rozsypują. O tym, że może musimy obniżyć wiek rębności dla części gatunków, o tym, że coraz gorzej sobie radzi część gatunków drzew, i to kluczowych, jak na przykład sosna. To jest ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, dostępności surowca, a nie to, że próba ochrony części najcenniejszych drzewostanów jest jakimś działaniem, które miałoby wywołać jakieś negatywne skutki gospodarcze i wpływa na brak dostępu do surowca w Polsce, bo to nie jest prawda – powiedział.
Tymi słowy minister paradoksalnie nie zjednał sobie uczestników Komisji. Jako pierwsza jego wypowiedź skomentowała posłanka Magdalena Filiks – i to bardzo dosadnie.
Czytaj: Magdalena Filiks: przepraszam zakłady usług leśnych
– Gdyby nie Pana działanie tej komisji by nie było – mówiła – Ale trzeba oddać to, że sposób i czas w jakim Pan wprowadził tę decyzję jest główną przyczyną dla której ta komisja się odbywa, ponieważ partnerami przy podejmowaniu tej decyzji nie był dla Pana nikt, ani leśnicy, ani branża drzewna. I powiem mam nadzieję ostatni raz w życiu, że gdyby ta decyzja miała ręce i nogi i była przemyślana wcześniej, nie spotykalibyśmy się tu na komisji. Dlatego, że pan zaskoczył swoją nieprzemyślaną decyzją wszystkich. Zule, branżę, nadleśniczych, dyrektorów.
– Propaganda jest też po Pana stronie Panie ministrze, bo Pan dzisiaj mówi o ewaluacji moratorium. Ja się pytam: kiedy to następuje? Czy Pan dzisiaj robi ewaluację decyzji, którą Pan podjął rok temu i dziwi się Pan, że ludzie przyjeżdżają tutaj wściekli na nas i na Pana?
– I leśnicy, i branża drzewna powinni być partnerami dla rządu i dla ministra, a nie na TikToku się dowiadywać, że Pan wprowadza jakieś swoje decyzje, których Pan w momencie wprowadzenia nawet nie rozumiał, bo o branży nie miał Pan zielonego pojęcia. Wystarczyłoby trochę pokory.
Kolejni mówcy w Komisji odnosili się do danych przedstawionych przez ministra Dorożałę. Zależnie od opcji politycznej zarzucali mu manipulację danymi i pokazywanie moratorium w dobrym świetle, lub niekonsekwencję w decyzji i wycofywanie się z ochrony lasów.
Poseł Andrzej Zapałowski (Konfederacja)wskazał, na liczne błędy w prezentacji danych przez ministra Dorożałę; mówił także, że zule będą zmuszone do zwalniania pracowników na terenach moratorium. Podał, że w samej Birczy zwolniono już 18 osób, a straty zuli będą się mnożyć w kolejnych latach. Zauważył też, że w wielu nadleśnictwach ratowano się powierzchniami zastępczymi, ale tych powierzchni można użyć tylko raz, więc w kolejnych latach problem wróci.
– Jedyny sukces ministra Dorożały jest taki, że dzięki niemu Trzaskowski przegrał – zakończył swoją wypowiedź.
Poseł Dariusz Piontkowski (PiS) z kolei wskazywał na problemy leśników z realizacją zadań wynikających z PUL i zasad ochrony lasu. Podał przykład niemożności zwalczania korników na na terenie moratorium i powiedział, że zasady ograniczeń należy „poluzować” zanim spowodują jeszcze poważniejsze problemy.
Dodał też, że moratorium może na skalę ogólnopolską nie powoduje dużych problemów, ale zule działają lokalnie i dla niektórych nawet te niewielkie ograniczenia stanowią poważny problem.
Piotr Garstka z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego wprost postulował wstrzymanie decyzji o ograniczeniu cięć. Podał też nieco bardziej szczegółowe dane na temat podaży drewna.
Czytaj: Stracimy miliardy – PIGPD alarmuje o skutkach ograniczeń cięć
Jak mówił, podaż drewna dębowego W Standard spadła o 16 proc. z niecałych 100 do 80 tysięcy metrów. Ale w RDLP we Wrocławiu, kluczowej dla wielu zakładów, ten spadek to 34 proc. Podaż sosny W Standard zmniejszono o ponad 64 tysiące m sześć., a surowiec ten jest bardzo ważny dla tartaków.
W Birczy podaż spadła ze 125 tys. m sześć do 82 tys. m sześć., podczas gdy Podlasie i Podkarpacie stanowiły polski filar zielonej gospodarki.
Od czasu moratorium 22 proc. firm przestało kupować drewno w RDLP w Krośnie. W Białymstoku to aż 26 proc..
Piotr Garstka nie zgodził się też co do ceny drewna: porównując sprzedaż za trzeci okres 2024 roku i pierwszy okres 2025 roku, średnia cena sosny W Standard wzrosła o 16 zł na m sześć.
Kwestię cen drewna poruszyła też Anna Święcicka-Kujawiak, była nadleśnicza Nadleśnictwa Niepołomice, argumentując, że spadek ilości drewna w submisjach drewna cennego ma duży wpływ na średnie ceny. Układ sortymentowy się zmienił i przez to ceny drewna się wahają.
Reprezentujący Koalicję na Rzecz Polskiego Drewna Janusz Turski mówił o pogorszeniu się relacji między podmiotami kupującymi drewno i Lasami Państwowymi, a także o zwolnieniach w zakładach przetwarzających drewno.
Natalia Wysocka, przedstawicielka Protestu Branży Drzewnej, wspomniała o miażdżących wynikach konsultacji społecznych, które MKiŚ zignorowało, a także o zawiadomieniach do prokuratury wobec dwóch zuli biorących udział w proteście. Zaznaczała, że opinia publiczna dowiedziała się o tych zawiadomieniach od dziennikarzy, nie od instytucji państwowych.
Czytaj: Ministerstwo oskarża protestujące zule
– Lasy na Podkarpaciu i Podlesiu są jakie są, bo od lat pielęgnują je leśnicy, a nie dlatego, że są w nich aktywiści – mówiła.
Bartosz Bezubik, wiceprezes Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych i uczestnik Protestu Branży Drzewnej na Podlasiu mówił, że wartość usług leśnych zmalała wskutek moratorium z 330 do 280 milionów złotych.
– Jeśli to jest nic, to proponuję zmniejszyć budżet MKiŚ o 50 milionów i powiedzieć, że nic się nie stało. […] To dotyka prawdziwych ludzi, ludzi, którzy mają kredyty, którzy mają pracowników, którzy z dnia na dzień zostali postawieni przed faktem dokonanym. Gdyby ten proces był rozłożony na lata, to nie byłoby tych komisji.
Jarosław Harmuszkiewicz, jeden z przedsiębiorców najbardziej dotkniętych moratorium, mówił, że moratorium wywróciło jego życie do góry nogami. W Nadleśnictwie Płaska gdzie pracuje wyłączono 6000 hektarów, a częściowe ograniczenia wprowadzono na kolejnych 6000.
– Pracujemy na 30 proc. powierzchni, na dzień dzisiejszy wykonałem umowę w 38 proc. Musiałbym teraz wykonać 1000 hektarów trzebieży. Odebrano nam najbardziej dochodowe prace – mówił.
Zarzuty wobec ministra padały też ze strony przedstawicieli organizacji chroniących przyrodę. Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot wspominał o złym stanie ochrony polskich obszarów Natura 2000. Jego zdaniem jedynym problemem moratorium jest to, że jest na zbyt małym obszarze.
Z danych – jak mówił – wynika, że drewna w Polsce jest dość, a jednak minister mówił o wycofywaniu się z moratorium. – Kiedy w takim razie będzie moratorium 2.0? – pytał.
Aleksandra Wiktor z Fundacji Greenpeace Polska poszła jeszcze dalej, mówiąc, że Lasy Państwowe mają się opiekować lasami, i nie muszą być rentowne.
Czytaj: Greenpeace zachęca do bojkotu konsultacji społecznych
– Wczoraj Donald Tusk ogłosił rekonstrukcję rządu i mówił, że marzenia się nie zmieniły, a cele koalicji są takie same jak podczas wyborów. Czyli celem nadal jest 20 proc. lasów bez wycinek – mówiła.
Wspomniała też, że ministra Hennig-Kloska nadal będzie sprawować urząd, i że podtrzymuje swoje stanowisko.
– Rozumiem, że prace będą kontynuowane. A tutaj słyszę o cofaniu się zamiast kroków naprzód, że cofamy się z moratorium. W ciągu 18 miesięcy trwałą ochroną objęto 0,15 proc. polskich lasów, to ponad 100 razy mniej niż obiecano podczas wyborów i w umowie koalicyjnej. Jak społeczeństwo ma zaufać komuś, jak słyszymy tylko o cofaniu się zamiast postępów?
Mocnym kontrapunktem dla emocjonalnych i krytycznych wypowiedzi polityków i praktyków były słowa dyrektorów regionalnych z RDLP w Krośnie i Białymstoku.
Marian Pigan, dyrektor RDLP w Krośnie, mówił, że lasy jego dyrekcji są bardzo wartościowe, a jednocześnie leśnictwo jest tam wiodącą gałęzią gospodarki.
– Gdyby były inne gałęzie, to tej dyskusji by nie było – mówił, dodając, że na leśnikach spoczywa ogromny ciężar decyzji o wymiarze społecznym i gospodarczym jednocześnie. Pielęgnację lasu można poprawiać, korygować, ale decyzji o wycince nie da się już cofnąć, to zabieg jednorazowy.
Dyrektor zaznaczył, że leśnicy pragną szukać konsensusu, rozmawiają z branżą i z organizacjami chroniącymi przyrodę. Z obu stron padają ważne i ciekawe argumenty. Ale trzeba pamiętać, że ochrona lasu kosztuje, a LP nie powinny się zwracać do budżetu państwa o finansowanie tego zadania.
Odnosząc się bezpośrednio do moratorium, dyrektor Pigan powiedział, że dzięki porozumieniu z MKiŚ udało się rozrzucić 4000 hektarów wyłączeń na większym obszarze i zagwarantować zulom front pracy.
– Sytuacja jest stabilna, pozytywna, rozwojowa – mówił dyrektor – Może będzie tak, że deficytowych nadleśnictw będzie 10, 12 na 26, ale na pewno nie kosztem jakiejś grupy osób.
Cenne uwagi na temat moratorium wniósł także dyrektor RDLP w Białymstoku, Tadeusz Wilczyński. Powiedział, że w całej dyskusji łączy się problemy globalne z indywidualnymi, a w całej sytuacji trzeba traktować każde nadleśnictwo indywidualnie, bo każde ma inną specyfikę. Nadleśnictwo Płaska to przykład wyjątkowej sytuacji, gdzie nie było możliwości aneksowania PUL, ponieważ jest w ostatnim roku obowiązywania.
W pozostałych 15 nadleśnictwach objętych moratorium leśnicy starali się niwelować problemy w miarę możliwości. Nowe projekty PUL dla Augustowa i Płaskiej są już niemal gotowe, czekają tylko na ustalenie kwestii inwentaryzacji fauny z RDOŚ.
Po przemowach dyrektorów LP Komisja dobiegła końca, poseł Sałek powiedział, że nadal nie uzyskał odpowiedzi na swoje pytania, a minister Dorożała, że łapie się go za słówka odnośnie przyszłości moratorium, i w ten sposób nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
Niestety, wygląda na to, że w tym wypadku miał absolutną rację.



