
Strona główna » Artykuły » Aktualności » Rachunki lasu – wywiad GAZETY LEŚNEJ
Autor: Magdalena Bodziak
Większość z nas chodzi do lasu po to, żeby w spokoju i ciszy odpocząć, a nie dla wyspecjalizowanej turystyki – mówi dr hab. Emilia Wysocka-Fijorek z Instytutu Badawczego Leśnictwa, Przewodnicząca Komisji Ekonomiki Leśnictwa w Polskim Towarzystwie Leśnym
W wywiadzie dla GAZETY LEŚNEJ Magdalena Bodziak rozmawiała z Emilią Wysocką-Fijorek, zajmującą się ekonomiką leśnictwa ze szczególnym uwzględnieniem urządzania lasu. W obszarze jej zainteresowań są również lasy niepaństwowe. Obecnie skupia się na badaniu optymalizacji procesu produkcji drewna w gospodarkach leśnych, dochodowej funkcji produkcji drewna i kumulacji węgla w drewnie w kontekście usług ekosystemowych.
[…]
Magdalena Bodziak: Ograniczenia dotkną najbardziej zakłady usług leśnych i te małe tartaki?
Tak. Nie dotkną Lasów Państwowych w takim stopniu, bo to jest duża organizacja, która sobie poradzi.
Już teraz w regionach wschodnich możemy zaobserwować, że zakłady usług leśnych widząc, że podaż pracy jest mniejsza, obniżają ceny pakietów w przetargach. I to właśnie dlatego, że boją się wyłączeń i idących za nimi ograniczeń w dostępie do dobrze płatnej pracy. To spowoduje, że pracownicy w zakładach usług leśnych będą słabiej wynagradzani, firmy przestaną inwestować w swój rozwój, w szkolenia. Znowu wrócimy do bardzo konfliktowej sytuacji między Lasami Państwowymi a zakładami usług leśnych. To jeszcze bardziej pogorszy wizerunek leśników, szczególnie w małych społecznościach, gdzie Lasy Państwowe są uznawane za bardzo dobrego kontrahenta.
Dla ludzi ważniejsze jest jednak, by nie prowadzić gospodarki w starych drzewostanach. Czy upieranie się, żeby je pozyskiwać nie jest bezcelowe?
W pewnym stopniu leśnicy stali się „ofiarami własnego sukcesu” doprowadzając lasy do dzisiejszego stanu, czyli do momentu, w którym są tak cenne, że chcemy je chronić. Są regiony, gdzie starszych drzewostanów jest bardzo dużo, bo był okres, że zwiększano wiek rębności sosny nawet do 140 lat, na przykład w Puszczy Augustowskiej, Knyszyńskiej. Stare lasy można chronić, ale też trzeba powiedzieć, że większość ludzi, nie czuje się bezpiecznie w ciemnym, gęstym i wilgotnym lesie. Ludzie wolą drzewostany, jedno, dwugatunkowe, z niewielkim podszytem. Preferują lasy gospodarcze, takie na siedlisku boru mieszanego.
Poza tym drzewostany w dłuższej perspektywie wyłączane z użytkowania zaczynają się rozpadać, wchodzą w fazę destrukcyjną i mamy do czynienia z większą ilością uwalnianego dwutlenku węgla. Dlatego w dłuższej perspektywie lepiej wypada zrównoważone prowadzenie gospodarki leśnej, gdzie te drzewa są wymieniane, drewno wykorzystywane jest w produktach drzewnych. Nie ulega jednak wątpliwości, że trzeba się zastanowić nad tym, czy w niektórych miejscach nie powinniśmy zmienić sposobu zagospodarowania lasu.
A co z lasami prywatnymi? Czy je też powinniśmy wyłączać, chronić?
Tak, tylko jeżeli my chcemy narzucać właścicielom lasów jakiś sposób zagospodarowania, to musimy im to zrekompensować, a to będzie kosztowało. Nie może być tak jak było w przypadku Natury 2000, która objęła również lasy prywatne, a ich właścicielom nie wypłacono ani złotówki. Obawiam się, że w związku z brakiem silnego lobby ze strony właścicieli lasów w Polsce sytuacja może się powtórzyć.
Uważam, że już najwyższy czas zainteresować się lasami prywatnymi, bo mamy ich 20 proc., ale są regiony gdzie ich udział sięga 80 proc. Jak najszybciej należy doprecyzować przepisy dla tych właścicieli, dostosować do aktualnych możliwości, wskazać im narzędzia umożliwiające sprzedaż drewna po uczciwych cenach. Zapotrzebowanie na drewno będzie coraz większe, lasy prywatne mają duży niezrealizowany potencjał w uzupełnieniu luki legalnie pozyskanym drewnem sprzedanym za uczciwą cenę.
[…]
Czy Lasy Państwowe, jeśli dokonają tych wszystkich wyłączeń, mogą w zamian sprzedawać usługi ekosystemowe. Czy realne jest zarabianie na lesie, a nie na pozyskaniu?
Lasy Państwowe musiałyby poczynić ogromne nakłady na przystosowanie lasów do turystyki. Nie wiem czy my w Polsce faktycznie potrzebujemy większej liczby miejsc, gdzie można odbyć chociażby spacer w koronach drzew, czy wspinać się w parku linowym itp.
Póki co jesteśmy społeczeństwem, które nauczyło się, że lasy są państwowe i każdy z nas ma do nich wolny dostęp. Większość z nas chodzi do lasu po to, żeby w spokoju i ciszy odpocząć, a nie dla wyspecjalizowanej turystyki. Turystyka i rekreacja w lasach jest coraz popularniejsza, ale czy na pewno chcielibyśmy na każdym kroku napotykać profesjonalnie przygotowany las? Może ten element zostawmy np. właścicielom parków czy lasów prywatnych.
Są też tak zwane usługi regulacyjne, czyli np. wodochronne, glebochronne, ochrona klimatu, oczyszczanie powietrza. Tylko pytanie, kto miałby Lasom Państwowym i właścicielom lasów prywatnych, za świadczenie takich usług płacić? Czy naprawdę oczekujemy, że gospodarka leśna zostanie przekształcona na taką, której celem wiodącym będzie ochrona wody, pochłanianie dwutlenku węgla, zwiększanie bioróżnorodności?
Są kraje, w których płaci się za usługi regulacyjne właścicielom lasów prywatnych. Właściciele lasów np. dookoła Oslo dostają rekompensaty, w związku z koniecznością zmiany sposobu zagospodarowania swoich lasów, bo na ich terenie są ujęcia wody dla miasta. No ale nie wiem czy jesteśmy tak bogatym państwem, żeby nas było na to stać i czy dotychczasowy system zarządzania Lasami Państwowymi nie zapewnia nam tych usług na wysokim poziomie. Państwo może zmienić system zarządzania lasami i zacząć płacić za świadczone usługi ekosystemowe zarządcom lasów, ale wtedy to my płacimy Lasom Państwowym z naszej kieszeni, więc nie wiem czy to jest dobry kierunek.
To jedynie fragmenty całego wywiadu, który opublikowano na łamach numeru 1/2025 GAZETY LEŚNEJ. Zachęcamy do prenumerowania największego czasopisma branżowego w kraju!
© Lasmedia 2024