W Ujsołach, jak mówił podczas pokazu miejscowy nadleśniczy Józef Worek, dawniej pozyskiwano ok. 100 tys. m sześc. drewna rocznie. Teraz, gdy jest klęska zamierania świerków, w 2007 r. wycięto 360 tys. m sześc. drewna.
- Jeśli będziemy ciąć pół miliona m sześc. będziemy musieli sięgnąć po maszyny ? mówił nadleśniczy.
- Czasy, gdy w lesie pracował jedynie zgarbiony pilarz z pilarką w Beskidach już mijają ? wtórował mu Bogdan Gieburowski, zastępca dyrektora RDLP w Katowicach. Jego zdaniem przy takich masach do pozyskania maszyny muszą trafić w ten region.
Dyrektor Gieburowski jest sceptycznie nastawiony do kupowania takich maszyn przez LP. Uważa, że powinni je kupić prywatni inwestorzy. Jego zdaniem, przy takim froncie pracy jak w Beskidach, chętni powinni się znaleźć.
- Mamy maszyny wielooperacyjne w Gidlach, ale mniejsze ? mówił Gieburowski. ? Tu moglibyśmy sami kupić sprzęt i dać go do zakładu LP w Świerklańcu, ale to 150 km stąd, byłyby kłopoty z dojazdami, dozorem.
Kłopot w tym, że to góry. W tak trudnych warunkach znakomicie sprawdzają się konie. Pracuje ich w Nadleśnictwie Ujsoły prawie 170, większość należy do zuli, część została zakupiona niedawno. Może z 50 z tych koni to konie chłopskie, reszta pracuje tylko w lesie.
Konie sobie radzą, ale maszyny mają tu naprawdę trudno. Niedawno udoskonaloną maszynę testowała tu firma Ponsse. Teraz reprezentanci firmy Poland Forest, polskiego dilera sprzętu leśnego John Deere sami byli ciekawi, jak ich cacka poradzą sobie w takich warunkach.
firmylesne.pl
Zobacz film z pokazu:
Drwal