Ministerstwo zarzuca, że warunek posiadania harwestera (po polski pisze się to przez „w” a nie przez „v”) narusza zapisy Prawa zamówień publicznych, bo posiadanie na własność harwestera nie jest niezbędne do realizacji zamówienia.
I tu ministerialni urzędnicy mają rację, tyle, że nigdzie nadleśnictwo nie wymagało „posiadania harwestera na własność”!
Przeciwnie, zgodnie z wymogami prawa zamówień publicznych, w Specyfikacji Warunków Zamówienia przetargu na wykonywanie usług leśnych w roku 2024 w Nadleśnictwie Supraśl (wartość tego przetargu to właśnie 12,5 mln zł) są zapisy: „Warunek ten, w zakresie potencjału technicznego, zostanie uznany za spełniony, jeśli Wykonawca wykaże, że dysponuje lub będzie dysponować”…
Dysponować, to nie to samo, co mieć na własność. Można maszynę wynająć, pożyczyć od kolegi, mieć w leasingu…
Dalej w SWZ czytamy: „We wskazanej części JEDZ należy podać informacje nt. rodzaju urządzeń (…), opis tj. marka, model, podstawy dysponowania oraz numer seryjny, numer rejestracyjny lub inne oznaczenie pozwalające na indywidualizację”.
Owszem, podać numer seryjny harwestera, oraz dodatkowo jego markę i model trzeba. Mało tego, trzeba też podać… podstawy dysponowania, a więc nie musi to być własność.
Jak urzędnicy ministerstwa z tych zapisów wyczytali, że chodzi o posiadanie harwestera na własność, naprawdę nie wiem.
Wymóg „dysponowania harwesterem” a nie jego „posiadania” potwierdza Andrzej Karpowicz, jeden ze wskazanych w zawiadomieniu zulowców, którzy jakoby mieliby „ustawiać” przetargi.
– W poprzednich latach zamawiający wymagał, aby wykonawca dysponował lub zadeklarował dysponowanie co najmniej jednym harwesterem – mówi mi Karpowicz.
– O własności nie ma mowy? Tylko dysponowanie? – dopytuję?