oleje Klimowicz Neste
Informacje

Złotówka w tydzień

Dodano: 04.03.2022

Wczoraj, 3 marca zatankowałem samochód olejem napędowym na Orlenie w Błoniu pod Warszawą (tu mamy redakcję) w cenie 6,50 zł za litr. Tydzień wcześniej, w pierwszym dniu zbrodniczego ataku Rosji na Ukrainę akurat byłem w podróży samochodem z Mazowsza na Śląsk i z powrotem. Tankowałem wówczas też na Orlenie (mamy tu firmowe karty do służbowych samochodów) za 5,50 zł za litr za napęd.

 

 

W ciągu tygodnia paliwo zdrożało o 1 zł za litr! Czyli o 20 proc. A to nie koniec. Paliwo będzie drożeć dalej.

 

A i tak dobrze, że w ogóle jest, bo w ciągu tygodnia na stacjach wokół Błonia często można było tylko zatankować gaz LPG. Żadnego innego paliwa nie było. A czasem była 98 lub inne paliwo premium. Jeszcze droższe od tego zwykłego.

 

I jak to się przekłada na zule?

Po pierwsze przedsiębiorcy leśni mają problem z tankowaniem maszyn. Bo harwesterem na stację nie podjedziesz, a do zbiorników tankować nie było można. Czasami udawało się wynegocjować pozwolenie, ale na szczęście, 3 marca Orlen zgodził się na taknowanie do 50 litrów w kanistry lub baniaki, co już nieco ułatwia tę trudną sytuację.

Więc jeśli już uda się zatankować przychodzi podejść do kasy i złapać się za głowę. 1 zł podwyżki na każdym litrze paliwa w siedem dni to jest coś, na co żaden przedsiębiorca nie jest przygotowany. Przypominam, że maszyna leśna pali dziennie ze 100 litrów oleju napędowego albo więcej.

 

Kto wliczył taki koszt paliwa w stawkę zaproponowaną nadleśnictwu na przetargu? Odpowiem: nikt.

 

Wychodzi więc na to, że najlepiej na przetargach na usługi leśne wyszli ci, którzy… w nich przegrali lub jeszcze nie podpisali umowy, bo trwa u nich trzeci czy czwarty przetarg.

 

Drodzy nadleśniczowie, jeśli organizując kolejne postępowanie liczycie, że znajdziecie tańszego wykonawcę to uświadomcie sobie, że taniej już było. I będzie już tylko drożej. A co z tymi, którzy umowy podpisali? Jeśli ktoś podpisał umowę ze stawkami na poziomie ubiegłego roku: nie na szans, popłynie.

O tych, którzy poszli poniżej roku ubiegłego nawet nie będę pisał.

 

I nie chodzi o to, o ile przekroczyli, czy zaniżyli wycenę nadleśnictwa, bo wyceny były w tym roku, powiedzmy delikatnie, specyficzne. Nie zliczę zulowców, którzy mówili mi, że podstawiając ceny ubiegłoroczne do tegorocznych przetargów od razu przekraczali wycenę nadleśnictwa o kilkanaście procent. Chodzi o to, ile realnie dostaje zł za pozyskanie czy zrywkę jednego kubika. Ci, którzy wywalczyli podwyżki w stosunku do roku ubiegłego (nie mylić z tymi, którzy przekroczyli wycenę nadleśnictwa, bo to nie jest gwarancja podwyżki) mają szansę na zrealizowanie umowy. Ala ta szansa maleje z każdą podwyżką ceny paliwa. Czyli ostatnio codziennie…

 

A paliwo to nie jest jedyny problem zuli. Poza kłopotami z przetargami, wojna na Ukrainie burzy też rynek pracy w lesie, w dużym stopniu korzystający z pracowników z Ukrainy właśnie. Oni teraz mają inne sprawy na głowie, niż praca. A wszystko to dzieje się w czasie, gdy i bez wojny i tak szalonych podwyżek było źle. Tak źle, że zulowcy wystosowali petycję do premiera, interesują swoim losem parlamentarzystów. A drzewiarze drżą, czy będzie miał kto pozyskać drewno, które oni już zamówili.

 

Wolałbym nie żyć, w tak ciekawych czasach

 

 

 

Rafał Jajor

 

 

 

Komentarze (0)
Zaloguj się lub zarejestruj, aby dodać komentarz.

Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.

© 2014 firmylesne.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone
Projekt i realizacja: DIFFERENCE