wbleasing
fpkjg
Slide
Slide
Slide
stihl-jesien2024-AkuGratis-1150x600-01

Koss: „Nie będziemy hasać z piłami. Ale lasy muszą zarabiać”

Autor: redakcja

Witold Koss rozmawiał z oko.press na temat konfliktu pomiędzy polityką a potrzeba prowadzenia gospodarki leśnej. Fot.: Lasmedia

Moratorium nie wynika z ustawy o lasach, nie wynika z PUL-ów. Zostało ogłoszone i wprowadzone bez dyskusji i konsultacji – mówił dyrektor generalny LP w wywiadzie dla oko.press

Witold Koss w rozmowie z oko.press mówił na temat konfliktu między wypełnianiem zobowiązań wyborczych a aspektem gospodarczym.

Jak wiemy, poza rozliczeniem rządów Suwerennej Polski, w „nowym otwarciu” dla Lasów ochroną ma być objętych 20 proc. lasów, mają też powstać nowe rezerwaty. Ale nie wszystko idzie gładko.

700 metrów wycięte, nadleśniczy odwołany

Redaktorka oko.press Katarzyna Kojzar zaczęła rozmowę od pytania o 700 metrów sześciennych drewna wyciętych na terenie objętym moratorium – w Puszczy Świętokrzyskiej.

Nadleśnictwo chciało zabezpieczyć zobowiązania wobec Zakładu Usług Leśnych. Cięcia były więc podyktowane chęcią wykonania min. 70 proc. prac objętych umową, gdyż wykonawca ma zapewnioną pracę, a Lasy Państwowe nie płacą wtedy kar umownych. Wcześniej były wydawane zgody MKiŚ na cięcia sanitarne na terenie, gdzie obowiązuje moratorium. Wkradł się szum komunikacyjny, a nadleśnictwo podeszło do tego rutynowo, uznając, że skoro takie zgody były wydawane wcześniej, to można wejść na te feralne 30 hektarów i tam zrobić cięcia.

– Co nie zmienia jednak faktu, że nie powinno do tych prac dojść i dlatego zdecydowaliśmy się na stanowczą reakcję – mówił Witold Koss. Nadleśniczego odpowiedzialnego za decyzję o wycince odwołano. Niemniej, jak zaznaczał dyrektor generalny LP, wśród leśników nadal trwa dyskusja na temat prawomocności moratorium, które jest sprzeczne z PUL

Najgorszy z możliwych terminów

Mówiąc na temat umów podpisanych z zulami i wprowadzenia moratorium 8 stycznia 2024, dyrektor generalny LP nie ukrywa, że jego zdaniem decyzja MKiŚ była wyjątkowo niefortunnie wdrożona.

– Muszę to powiedzieć: moratorium zostało wprowadzone 8 stycznia i to był najgorszy z możliwych terminów. Mieliśmy świeżo zakontraktowane właśnie usługi leśne i dostawy surowca. Jeśli chodzi o drewno, nie było katastrofy, dało się jakoś zbilansować niedobór – mówił Witold Koss.

– Jeżeli chodzi o zakłady usług leśnych, to tam już jest bardziej skomplikowana sytuacja, ponieważ zamawianie tych usług jest prowadzone zgodnie z prawem zamówień publicznych. Załącznikiem do każdej umowy jest konkretny wykaz wydzieleń z adresami i zakresem pracy. Po wprowadzeniu moratorium były miejsca, gdzie nie dało się zrealizować tego, co znalazło się w umowie. Na Podkarpaciu, Kielecczyźnie, Podlasiu ZUL-e są małe i mało mobilne. I teraz jeżeli pan X ma z nami umowę, a my mu wyłączamy teren, którego ta umowa dotyczy, to jemu burzy się całe życie. Tam, gdzie się dało, proponowaliśmy ZUL-om pracę w innych miejscach, żeby zapewnić im byt i żeby nie płacić kar umownych. Sama idea tego moratorium jest dobra. Ale czas był niefortunny. Uważam też, że takie operacje powinno się robić z przygotowaniem, we współpracy.

Leśnicy winni wszystkiemu

W dyskusji pojawił się też wątek zagospodarowania lasu przez Lasy Państwowe pod kątem bezpieczeństwa. Jak mówił Witold Koss, osoba poszkodowana w wypadku zaistniałym wskutek zaniedbania ze strony leśniczego (padł przykład uderzenia gałęzią lub przewracającego się drzewa) może ścigać leśniczego z powództwa cywilnego. A dyskusje na temat „pozostawienia samym sobie” lasów społecznych trwa.

– Wyłączając te lasy pozbawiamy się też możliwości zadbania o lasy w razie klęsk żywiołowych czy gradacji owadów. A jak wiemy, klimat się zmienia, mamy suszę hydrologiczną, drzewa nam zamierają. Musimy sobie z tym radzić. Nie wszędzie możemy zostawić las w spokoju – bez ingerencji – tłumaczył Witold Koss.

Równie problematyczne – choć z innych powodów – okazuje się wprowadzenie nowej formy ochrony zwanej „starolasem”.

– Byliśmy zaskoczeni poleceniem MKiŚ w tej sprawie, bo zapisano w nim, że mamy objąć ochroną 2 proc. lasów w Polsce odniesione do terenu zarządzanego przez LP. Tylko że my nie mamy 2 procent starolasów, które byłyby zgodne z kryteriami – mówił dyrektor generalny LP.

Drewno jednak jest z lasu

– Dobrze byłoby, żebyśmy wszyscy zdawali sobie sprawę, że drewno, z którego każdy z nas korzysta, nie jest z kosmosu. Drewno jest z lasu. Żebyśmy je mieli, musi być prowadzona gospodarka leśna. Jak dostaniemy polecenie, żeby wstrzymać 100 proc. pozyskania , zrobimy to. Tylko czy państwo polskie na to stać? Chcemy o tym głośno mówić – podsumował Witold Koss. Jego zdaniem, Polsce potrzebna jest jednolita strategia dla Lasów Państwowych, akceptowana przez wszystkie „strony” sporu.

– Drewna będzie coraz mniej, również przez zmianę klimatu. Już tracimy potencjał sosny, która była uznawana za mało wymagające drzewo. Przygotowujemy się na to – mówił dyrektor generalny LP.

Całość wywiadu na łamach oko.press można przeczytać tutaj.

Zapisz się do Newslettera

Najnowsze artykuły

MAPA WYPADKÓW W LESIE

mapa z buttonem