Dla przykładu w przetargach na prace leśne wykonywane w roku 2022 w całej RDLP w Białymstoku po jednej ofercie wpłynęło na… ok. 90 proc. pakietów! Ministerstwo musiałoby więc oskarżyć o nieprawidłowości niemal całą dyrekcję.
Po drugie: oferty zuli są bardzo zbliżone do wyceny nadleśnictwa. Co za odkrycie! Przecież kwoty, jakie nadleśnictwa chcą przeznaczyć na zamówienie są wcześniej znane, więc jeśli do przetargu staje konsorcjum skupiające firmy z danego regionu, które nie obawiają się konkurencji, to wykorzystują wszystkie pieniądze, jakie nadleśnictwo chce wydać.
Czytaj: Przetargi: RDLP Białystok
Przypominam, że nie są to zawyżone stawki – nadleśnictwo ma obowiązek wycenić prace rzetelnie, więc jeśli przetarg idzie w cenie nadleśnictwa, to znaczy że wykonawca dostaje uczciwe pieniądze. Wielu zulowców uważa, że i tak za mało, ale to już inna historia.
Czytaj: Za mało na usługi
A jeśli w wyniku często sztucznie tworzonej przez nadleśnictwa konkurencji ceny są zaniżane, to do branży trafia miej pieniędzy, niż powinno. I mamy efekty w postaci np. wypadków śmiertelnych w lasach.
W 2023 roku mieliśmy 16 wypadków śmiertelnych w zulach, a w górnictwie 15, choć górników jest dwa razy więcej niż drwali. Wypadkowość w lesie jest więc dwa razy większa niż w górnictwie!
Chciałbym, by ministerstwo raczej napiętnowało fakt podsycanych przez zamawiających wojen cenowych między zulami i w konsekwencji braków w bhp w tej branży, niż odwrotnie, oskarżało firmy, którym udawało się takich wojen unikać i uzyskiwać w przetargach kwoty wyliczone przez nadleśnictwa.
Ponadto: skoro składanie ofert w cenie zamawiającego jest dla ministerstwa podejrzane, to co z ofertami, które te wyceny przewyższają? A były lata, że takie sytuacje były nagminne.
Czytaj: Oferty w przetargach
Po trzecie: ministerstwo zarzuca, że przez kilka lat w nadleśnictwach Czarna Białostocka i Supraśl były duże pakiety, „ustawione” pod duże firmy Wysockich i Karpowiczów. Dla przykładu w przetargach na prace wykonywane w roku 2022 w Czarnej Białostockiej były 4 pakiety, a w Supraślu 7 pakietów. Mało?
Średnio w całej RDLP w Białymstoku było wówczas 6 ofert na nadleśnictwo. Ale były nadleśnictwa, gdzie pakiety były tylko dwa (Giżycko, Drygały) albo tylko trzy (Głęboki Bród, Łomża, Olecko, Płaska, Waliły, Rudka, Pomorze, Rajgród). W tych nadleśnictwach przetargi też były ustawione?
I pora na „koronny” dowód ministerstwa na ustawianie zamówień: w przetargach na rok 2025 zulowcy w nadleśnictwach Czarna Białostocka i Supraśl zaniżyli oferty i „wreszcie” dla przykładu nadleśnictwo Supraśl „zaoszczędziło” ponad 2,5 mln zł. Tak się składa, że w tym roku firma Karpowiczów, którzy pracowali tam w konsorcjum z innymi lokalnymi firmami, przetarg przegrała, inni dali niższą cenę.
Tylko, że w przetargach na ten rok oferty niższe od wyceny składali zulowcy w całej Polsce.
Czytaj: Przetargi w LP
Mieliśmy wówczas do czynienia z paniką wywołaną przez przynajmniej w części przez… samo Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Bo to w wyniku wprowadzenia moratorium i zapowiedzi kolejnych ograniczeń w pozyskaniu drewna zulowcy w całym kraju przestraszyli się, że przedsiębiorcy z rejonów najbardziej objętych ograniczeniami będą przymuszeni startować w sąsiednich terenach, wypychając stamtąd miejscowych zulowców. Ci miejscowi z kolei pójdą dalej, wypchną kolejnych, a ci kolejni…
Jednym słowem wszyscy się bali i często choć ostatecznie i tak ich oferta była jedyna, to składali ją zaniżoną w stosunku do wyceny nadleśnictwa.
Czyli ministerstwo zarzucając swoim adwersarzom, że w poprzednich latach przetargi były ustawione, bo wygrywali je w cenach zamawiającego, a teraz ceny spadły, tak naprawdę złożyło zawiadomienie na samego siebie, bo ceny, przynajmniej lokalnie, spadły także w wyniku sztucznie wywołanej konkurencji spowodowanej ograniczeniami wprowadzanymi właśnie przez ministerstwo.
A dlaczego w ogóle zule zaniżają swoje oferty w przetargach? Bo nadleśnictwa nie pilnują zasad uczciwej konkurencji. I jeśli ktoś chce wygrać niską ceną, to może zaoszczędzić na bhp, legalności zatrudnienia (drwale oficjalnie zatrudnieni na ¼ etatu stają się normą). I zdobyć kontrakt.
Tylko ministerstwo powinno z takimi patologiami walczyć. A nie je wspierać.
Rafał Jajor