Forestpol baner_980x200_copy_1
wbleasing
fpkjg
Slide
Slide
Slide
Slide
Slide
stihl-jesien2024-AkuGratis-1150x600-01

Dlaczego zule zaniżają?

Małe pakiety, brak wymagań i kontroli. I mamy to co mamy – pisze w komentarzu Rafał Jajor, redaktor naczelny GAZETY LEŚNEJ i portalu FIRMYLESNE.pl

 

Z serwisu specjalnego „Przetargi w lasach" prowadzonego na portalu FIRMYLESNE.pl wyłania się obraz zaniżania ofert przez zule w przetargach na usługi leśne wykonywane w roku 2024. Dlaczego tak jest?

 

Zacznijmy od początku: co to znaczy, że oferty są zaniżone? Ano to, że zulowcy oferują za swoje usługi ceny niższe, niż nadleśnictwo chce zapłacić. Oczywiście nie jest tak wszędzie, są pakiety i nadleśnictwa, gdzie ceny zuli sa wyższe od wyceny.

 

Ale ofert niższych jest wiele. Dlaczego? Czyżby nadleśnictwa płaciły za dużo? (żarcik ????).

 

Pracownicy Lasów powiedzą, że tak widocznie działa wolny rynek i konkurencja między firmami. A fakt, że oferty są niższe niż wycena świadczy o tym, że usługi zostały przez Lasy dobrze wycenione. To jedna strona medalu. A druga?

 

Druga jest taka, że w usługach leśnych nie mamy wolnego rynku. Mamy wielkiego monopolistę, który nieznacznie tylko skrępowany przepisami niemal swobodnie steruje tym rynkiem. Graczami są najczęściej mikroprzedsiębiorstwa (firmy zatrudniające do 9 pracowników), które nie stanowią dla zamawiającego usługi równego partnera.

 

Lasy robią w ostatnich latach wiele, by zulowcy oferowali im niskie ceny. Nadleśnictwa dzielą prace na małe pakiety, często jednoleśnictwowe, choć już kiedyś takie pakiety były w LP zakazane i musiały być minimum dwuleśnictwowe.

 

Nadleśnictwa nie stosują kryteriów pozacenowych, choć już kiedyś stosowały je w wadze min. 40 proc., ale potem skorzystały z prawnej furtki, by się z tego wycofać i dać rządzić tylko cenie.

 

I chyba najważniejsze: pracownicy Lasów zamykają oczy i uszy na sposób realizacji umowy. Tolerują zaświadczenia o kursie drwala kupione za grosze w internecie, nie widzą pracowników na czarno.

 

Nie przeszkadzają im drwale zatrudnieni na 1/8 etatu, choć sami wymagali odpowiedniej liczby drwali pracujących na pełny etat (bo ich liczbę wyliczyli na podstawie wielkości pozyskania).

 

Nie zwracają uwagi na drwali pracujących na samozatrudnieniu, poza kontrolą PIP i ochroną kodeksu pracy. Choć wymagali w SWZ, by prace z pozyskani i zrywki wykonywały osoby zatrudnione na umowę o pracę.

 

Odpowiedź na pytanie, dlaczego zulowcy dają niskie oferty jest więc prosta: bo mogą.

 

I dla jasności: to nie jest tylko wina Lasów. Może nawet bardziej winni są sami zulowcy, ale to już temat na osobny tekst.

 

Rafał Jajor