Z Jakubem Chojnickim, dyrektorem Departamentu Nadzoru i Kontroli Głównego Inspektoratu Pracy, rozmawia Magdalena Bodziak z GAZETY LEŚNEJ.
Magdalena Bodziak: Cztery wypadki śmiertelne drwali w ciągu kilkunastu dni, szokuje to pana?
Jakub Chojnicki: Każda śmierć w pracy mnie szokuje, bo najczęściej jest wynikiem zaniedbań w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. Czasami wystarczyłoby odrobinę więcej czasu poświęcić temu obszarowi, poza ekonomicznymi aspektami działania firmy. Drwale są szczególnie narażeni na wypadki i ulegają im częściej niż pracownicy innych branż, może z wyłączeniem pracowników budownictwa i produkcji.
A jak lasy wypadają na tle innych w tej śmiertelnej statystyce?
Najwięcej wypadków jest w zakładach produkcyjnych, w sektorze przetwórstwa przemysłowego, tam, gdzie są hale produkcyjne, maszyny i ich obsługa. Najwięcej wypadków śmiertelnych jest z kolei w branży budowlanej – co trzecia osoba, która ginie w pracy w Polsce, ginie na placu budowy. Leśnictwo jako sektor jest w pierwszej piątce.
Jakie są grzechy główne w zakresie zapewniania bezpieczeństwa przez szefów firm leśnych?
Poprawia się wyposażenie drwali, oni otrzymują środki ochrony indywidualnej, ale ich nie zakładają do pracy. Robiliby to, gdyby ich pracodawca tego wymagał, a ma przecież taką możliwość. Wypadek śmiertelny powoduje prawdziwą katastrofę w firmie, szczególnie małej, dlatego właściciele firm powinni bardziej zwracać uwagę na to, w jaki sposób pracują ich pracownicy, jak wyglądają ich szkolenia, czy nie kupują ich czasem w internecie, tylko dla zaświadczenia okazywanego inspektorowi pracy podczas kontroli. Obszar BHP powinien być nieodłącznym elementem prowadzenia firmy. Można na przykład organizować 5-minutowe odprawy przed pracą, z codzienną krótką instrukcją jak pracować bezpiecznie. Żeby pracownicy zakodowali sobie bezpieczne techniki ścinki drzew, żeby nie szli na skróty, nie pracowali ponad miarę. Trzeba zorganizować BHP w zulu tak samo jak się organizuje inne obszary w firmie, bo bez tego pracownicy nadal będą ginąć w lasach.
A pracownicy, o czym oni powinni pamiętać?
Bardzo często zaczynają pracę bez wiedzy o zagrożeniach, z przygotowaniem na kursie, który jest szybki, krótki i tani. Gdyby na tych szkoleniach rzeczywiście ścieli te kilkadziesiąt drzew i mieli okazję poznać bezpieczne techniki ścinki, żeby je stosować, to wówczas byłoby mniej wypadków.
Co mogłyby dla bezpieczeństwa pracowników zrobić Lasy Państwowe?
LP powinny przywiązywać większą uwagę do zapisów umownych z właścicielami zuli. Służba leśna przebywa na powierzchniach zrębowych i wyznaczonych działkach, owszem robią jakieś notatki, ale nigdy nie spotkaliśmy się z taką sytuacją, że LP rozwiązują umowę z zulem na skutek niestosowania bezpiecznych metod pracy. Zapewne dlatego, że nie byliby w stanie szybko przeprowadzić kolejnego przetargu, i plan cięć mógłby być zagrożony. Lasy powinny bardziej domagać się od przedsiębiorców bezpiecznej pracy.
To oczywiście jedynie fragment całego wywiadu, który ukazał się na łamach GAZETY LEŚNEJ. Zachęcamy do prenumerowania największego czasopisma branżowego w kraju!