

















Strona główna » Artykuły » Aktualności » Adam Wasiak o moratorium: takie były oczekiwania społeczne
Autor: redakcja
Dyrektor generalny Lasów Państwowych mówi o zatrudnieniu w LP, sytuacji zuli, relacjach z restorem klimatu i ograniczeniach cięć.
W wywiadzie dla Gazety Wyborzej dyrektor generalny Lasów Państwowych Adam Wasiak zaznaczył na wstępie, że nigdy nie był i nie jest związany z żadną partią polityczną. Powiedział też, że jego relacje z ministrą klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską są „merytoryczne”, i z nadzieją czeka na przyszłą współpracę.
Zapytany o ocenę moratorium na pozyskanie drewna Adam Wasiak stwierdził, że „coś się musiało wydarzyć w zakresie ochrony lasów. Takie były oczekiwania społeczne, by tereny cenne przyrodniczo chronić”.
Jak mówił, prace nad moratorium zaczęły się jeszcze za czasów dyrektora Józefa Kubicy.
Czytaj: Józef Kubica usłyszał zarzuty wyrządzenia szkody w mieniu Skarbu Państwa
Jak mówił Adam Wasiak, początki komunikowania w sprawie moratorium były fatalne. „Gdyby jakieś porozumienie w tym zakresie zostało zbudowane, to przynajmniej ułamka tych emocji by nie było” – stwierdził obecny dyrektor generalny LP.
Zdaniem Adama Wasiaka, ze względu na dużą aktywność organizacji chroniących przyrodę na terenach RDLP w Białymstoku, Radomiu i Krośnie, ministra Hennig-Kloska chciała pokazać, że tereny cenne można chronić.
„Co ważne, te tereny są już zazwyczaj chronione, ale nie jest to uwzględnione w planach urządzenia lasu (PUL), bo np. w opisie dopuszcza się tam rębnie. Ale to nie jest jednoznaczne, że będzie się w tych miejscach odbywało pozyskanie drewna. Opisane w planach działania to tylko wskazówki” – mówił Wasiak.
W wywiadzie poruszona została również kwestia 100 rezerwatów na 100 lecie Lasów Państwowych. „W ramach samej akcji powstało już 112 rezerwatów. Będziemy to kontynuować, wszystko jednak zależy oczywiście od współpracy z Regionalnymi Dyrekcjami Ochrony Środowiska” – zapowiedział Adam Wasiak.
Jak mówił dyrektor generalny Lasów Państwowych, bardziej skomplikowana jest kwestia finansowania Parków Narodowych: „Z finansowaniem parków narodowych wiążą się dwie kwestie. Pierwszą są nasze możliwości dopłat z Funduszu Leśnego, a to powiązane jest z ustawą o lasach i kryteriami wydatkowania środków z Funduszu Leśnego. I taką inicjatywę, by im pomagać, uruchomiliśmy już w 2012 r. Wydajemy na ten cel obecnie około 50-60 mln zł rocznie. Finansujemy m.im. infrastrukturę turystyczną i edukacyjną czy badania naukowe. Zdaję sobie sprawę, że dla parków to kropla w morzu potrzeb”.
Zaznaczył, że wiele Parków Narodowych ma przychody z turystyki, albo ze sprzedaży drewna, ale nie ma ustawowej możliwości finansowania PN-ów przez Lasy Państwowe.
Czytaj: Lasy Państwowe dołożą do ochrony przyrody?
Przekazywanie gruntów we własność Parkom Narodowym przez Lasy Państwowe nie jest możliwe. Mogą jedynie przekazać je w użytkowanie, tak jak miało to miejsce w Zakopanem, gdzie leśnicy odkupili od parafii 10,15 hektara lasu za 4,2 miliona złotych i przekazali go w użytkowanie Tatrzańskiemu Parkowi Narodowemu.
„To skomplikowana materia prawna, jest kłopot w przekazywaniu gruntów przez Skarb Państwa do Skarbu Państwa. Dziś jedyna faktyczna możliwość to powstanie nowego parku albo rozszerzenie istniejącego” – mówił Adam Wasiak.
Na nowe Parki Narodowe od lat nie godzili się jednak samorządowcy, co w ostatnim czasie zmieniło się wskutek wprowadzenia dopłat dla gmin. Adam Wasiak spekuluje, że dzięki temu być może „doczekamy się Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry”.
Czytaj: Trzykrotnie większy Karkonoski Park Narodowy?
Czytaj: Kontrowersyjny Sobiborski Park Narodowy
Dyrektor generalny jest też zdania, że Park Narodowy powinien powstać na terenie Nadleśnictwa Bircza – mowa o słynnym Turnickim Parku Narodowym. Na razie są plany utworzenia tam rezerwatu, a jak mówił Adam Wasiak, duży rezerwat to rowiązanie kłopotliwe dla dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, który musiałby przejąć zarządzanie obszarem. Dlaczego?
„Wrócę do tego w Bliżynie, który ma 3 tys. hektarów. Ludziom obiecano, że wstęp będzie wolny i będą mogli zbierać grzyby. Ale ostatnio przeszedł wiatrołom i nad szlakami wiszą poprzewracane drzewa. Nadleśniczy zakazał wstępu do czasu usunięcia zagrożenia, ale to dyrektor RDOŚ musi podjąć decyzję. Organizacyjnie zrobił się kłopot. Byłem tam kiedyś podleśniczym – mówimy o terenie, którego obejście zajmuje dwa dni. Ten rezerwat jest większy niż Ojcowski Park Narodowy, a RDOŚ miał pieniądze, żeby postawić tam może dwie albo trzy tablice informacyjne. Nawet nie oznaczono granic rezerwatu. Nie mamy dziś takiego mechanizmu prawnego, żeby zrobiło to nadleśnictwo” – tłumaczył Wasiak.
Prowadzący wywiad zwrócił uwagę, że ostatni Park Narodowy powstał w Polsce w 2001 roku (Ujście Warty). Przypomnijmy, że w Polsce są 23 Parki Narodowe o łącznej powierzchni 329,5 tys. hektarów. Dla porównania, w Austrii istnieje 6 takich form ochrony przyrody o łącznej powierzchni 238 tys. hektarów, w Niemczech – 16 o łącznej powierzchni 214 tys. hektarów (na lądzie), a w Czechach zaledwie 4 o łącznej powierzchni 180 tys. hektarów.
W wywiadzie poruszono też temat bonifikat dla leśników na wykup nieruchomości od Lasów Państwowych. Jak mówił Adam Wasiak, system obowiązujący obecnie trzeba zmienić, a on jako dyrektor generalny na razie może ewentualnie zatrzymać sprzedaż. Tyle tylko, że wiąże się z tym pewien problem.
„Jak nie sprzedamy części z 7 tys. mieszkań, którymi obecnie dysponujemy, to będziemy musieli przeprowadzić ich termomodernizację, wymienić piece etc.. Mówimy o ok. 2 mld zł, a i to uważam za niedoszacowanie. Dlatego część z nich jest uznana od dłuższego czasu za zbędną, przeznaczoną do zbycia, ale żeby uwolnić je na wolny rynek, będziemy musieli coś zaproponować ludziom, którzy w nich mieszkają, i to nie zawsze są pracownicy Lasów Państwowych. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie muszą zostać sprzedane w systemie zamkniętym, bo w ustawie zapisano prawo pierwokupu dla pracowników Lasów” – tłumaczył Adam Wasiak.
Przygotowywany jest nowy system bonifikat, według którego obniżona cena powinna obejmować samą nieruchomość, ale nie grunt na którym się znajduje.
Czytaj: Jerzy Fijas chce wykupić mieszkanie z bonifkatą, w mediach huczy
Prowadzący wywiad wspomniał też o wynikach kontroli NIK w lasach, wedle której koszty związane z administracją wymagają „odchudzenia”.
„Każda administracja wymaga odchodzenia” – enigmatycznie odpowiedział Adam Wasiak. Jak można się było spodziewać, od razu padł również argument liczby zatrtudnionych leśników.
Czytaj: Przerost zatrudnienia w LP
Czytaj: Optymalizacja zatrudnienia w LP
„Zgadza się, tylko są małe „ale”. Ochroną przeciwpożarową lasów w Polsce nie zajmuje się budżet państwa, tylko leśnicy. Do tego potrzebujemy pracowników. W innych krajach ochroną przeciwpożarową zajmuje się budżet albo gospodarstwa leśne, którym z budżetu oddawane są za to pieniądze. My finansujemy w pełni ochronę przeciwpożarową. Druga kwestia: ochroną przyrody w lasach zajmują się też pracownicy Lasów, a nie tylko regionalne dyrekcje ochrony środowiska. Działanie Straży Leśnej, bezpieczeństwo obywateli w lesie to też koszty LP” – tłumaczył Wasiak.
W temacie sytuacji na rynku drzewnym dyrektor generalny zdradził, że odbyły się już spotkania z branżą w ramach budowania planu sprzedaży drewna na 2026 rok.
„[…] skokowych zmniejszeń pozyskania czy zwiększeń nie będzie. W przyszłym roku planujemy pozyskanie o jakieś 200-300 tys. metrów sześciennych drewna mniej niż w tym roku. Natomiast myślę, że te protesty nie tylko związane są z moratorium” – mówił Wasiak.
Jego zdaniem, zule mają duże oczekiwania – wiele z nich wróciło z Czech, Francji czy Niemiec, gdzie zajmowały się wiatrołomami, i zaczynają ze sobą konkurować.
„Na rynku jest więcej firm niż pracy do wykonania” – twierdzi dyrektor generalny LP.



